arrow left
arrow right

Footprint #1: 
Gdzie postawić fabrykę, żeby nie żałować?

13 października 2025
man in white dress shirt sitting by the table

To pierwszy z serii artykułów o footprintcie, czyli o tym, jak korporacje planują i przesuwają swoje fabryki. W kolejnych częściach rozłożę footprint na czynniki pierwsze: pokażę jak wygląda jego projektowanie, kto za to odpowiada, dlaczego niektóre fabryki znikają z mapy, a inne rosną jak grzyby po deszczu. Będzie o strategii, polityce, kosztach, ale też o tym, co może zrobić lokalna fabryka, żeby nie zostać „tą do zamknięcia”.

 

Wyobraź sobie, że jesteś szefem wielkiej korporacji. Masz fabryki, masz ludzi, masz maszyny i musisz to teraz poukładać. Trochę jakbyś miał zestaw LEGO Technic za 10 tysięcy, ale bez instrukcji. I jeszcze ktoś ci mówi: Zbuduj to tak, żeby działało, było tanio, ekologicznie i najlepiej już na wczoraj.

No i właśnie tym jest footprint.

To nie plan hali. To plan, gdzie w ogóle ją postawić. A potem kolejną. I magazyn. I centrum R&D. I może jeszcze jedną halę, ale tym razem w Meksyku, bo taniej.

Footprint to gra strategiczna, tylko zamiast smoków masz… podatki

To trochę jak gra w Civilization, tylko zamiast budować bibliotekę w starożytnym Rzymie, budujesz fabrykę w Indonezji, bo:

  • prąd jest tani,
  • ludzie są ogarnięci,
  • a rząd daje ulgi podatkowe, jakby rozdawał cukierki.

Ale uwaga! Jeden zły ruch i nagle:

  • kontenery stoją w porcie,
  • waluta leci na łeb,
  • dron wlatuje przez granicę,
  • a twój CEO pyta, kto w ogóle zatwierdził ten pomysł.

 

Footprint to nie plan fabryk. To plan dominacji.

W korporacjach footprint to strategiczna mapa świata, na której zaznacza się:

  • gdzie warto mieć fabrykę,
  • gdzie warto ją zamknąć,
  • gdzie warto przenieść produkcję, zanim zrobi to konkurencja.

To jak rozmieszczenie armii w świecie pełnym zagrożeń. Jeśli zostawisz północne granice bez wsparcia, wróg wejdzie bez oporu. A jeśli skupisz się tylko na stolicy, to ktoś może przejąć Twoje zaplecze.

🧠 Footprint to nie tylko koszty i kontenery. To analiza PESTLE w praktyce

Zanim korporacja postawi fabrykę w nowym kraju, nie wróży z fusów ani nie rzuca lotką w mapę świata. Robi coś, co nazywa się analizą PESTLE. Brzmi jak nazwa nowego leku na ból głowy, ale to skrót od sześciu obszarów, które trzeba ogarnąć, zanim wbijesz pierwszą łopatę w ziemię.

🏛️ P – Political (czyli: czy jutro nie wybuchnie rewolucja)

Czy kraj jest stabilny politycznie? Czy rząd nie zmieni nagle przepisów? Czy nie wprowadzą cła, podatku od powietrza albo zakazu eksportu śrubek?

💰 E – Economic (czyli: ile to będzie kosztować i czy się opłaci)

Jakie są koszty pracy, energii, transportu? Jak wygląda inflacja, kurs waluty, dostępność kredytów? Bo nawet jeśli wszystko wygląda pięknie, to Excel może powiedzieć: Nie, dziękuję.

👨‍⚖️ S – Social (czyli: kto tam będzie pracował i jak)

Czy są ludzie chętni do pracy? Czy mają odpowiednie kompetencje? Jakie są lokalne wartości, podejście do pracy, oczekiwania wobec pracodawcy? Bo fabryka bez ludzi to tylko ładny budynek.

⚖️ T – Technological (czyli: czy da się to zautomatyzować)

Czy kraj ma dostęp do nowoczesnych technologii? Czy są dostawcy maszyn, serwisu, internetu, automatyki? Bo jak trzeba sprowadzać każdą część z drugiego końca świata, to footprint zaczyna się sypać.

🌱 L – Legal (czyli: co wolno, a czego absolutnie nie)

Jakie są przepisy prawa pracy, ochrony środowiska, podatków, BHP? Czy da się legalnie działać bez codziennego kontaktu z prawnikiem?

🌍 E – Environmental (czyli: czy nie zbudujesz fabryki na bagnach)

Czy lokalizacja spełnia wymagania środowiskowe? Czy nie grozi powódź, trzęsienie ziemi albo protesty ekologów? I czy da się spełnić wymagania ESG, które dziś są ważniejsze niż kiedykolwiek.

📍 A na koniec: lokalność

Coraz więcej firm mówi: Dość tej globalnej gimnastyki. Pandemia, wojna, kryzysy surowcowe to wszystko pokazało, że długie łańcuchy dostaw są jak spaghetti: łatwo się plączą i trudno je rozplątać.

Dlatego rośnie trend:

  • produkcji bliżej klienta,
  • skracania łańcuchów dostaw,
  • budowania odporności zamiast tylko cięcia kosztów.

 

Footprint przestaje być tylko grą o tanią siłę roboczą, a zaczyna być grą o szybkość, elastyczność i niezależność.

A co, jeśli to właśnie do nas przeniosą fabrykę?

Jeśli korporacja zdecyduje się przenieść produkcję do Polski to nie dlatego, że jest widok na góry. To test. Test, czy potrafimy dowieźć jakość, terminowość i efektywność. Bo jeśli nie dowieziemy, to ta sama mapa świata, na której nas zaznaczono, może nas równie szybko wymazać. I jutro przenosisz fabrykę do Macedonii.

Dlatego footprint to nie tylko decyzja „gdzie”, ale też zobowiązanie „jak”. Jak zadbamy o tę fabrykę? Jak ją usprawnimy? Jak pokażemy, że warto tu inwestować, a nie znowu pakować maszyny do kontenera?

Footprint to nie prezent. To kredyt zaufania. I trzeba go spłacać codziennie pomysłami, zaangażowaniem i ciągłym doskonaleniem. Tak, żeby nie opłacało się znów przenosić.

kontakt@szefprodukcji.pl

+48 661 098 407