Kiedy (prawie) wszystko działa.
6:00 Maszyny ruszyły. Nikt nie spóźnił się. Dzień wygląda jak jeden z tych, który może się udać. Nie wiesz jeszcze, że największy wróg kryje się w małej szafce pod stołem.
6:25 Pierwsza zmiana zaczyna montaż. Po 10 minutach ktoś podchodzi:
- Skończyły się trytytki.
- Które?
- Te czarne, długie. Skończyły się i nikt nie zgłosił. Ich brak nie widnieje
w systemie, bo nie ma ich w BOMie.
6:40 Druga linia melduje ten sam problem. Dział utrzymania ruchu miał swoje
w piątek, bo robili jakieś spięcia. Może zużyli. Może nie oddali. Nikt nie chce się przyznać.
7:10 Pojawia się pomysł, żeby użyć krótszych, tych białych, cienkich. Dział jakości mówi NIE, bo nie przetestowane. Zaczynasz szukać resztek po szufladach. Łapiesz trzy w kolorze nieznanym specyfikacji. Jedną dajesz sobie za ucho, bo
i tak już nie wiesz, co jest czym.
8:00 Operatywka. Wszyscy pytają o wydajność na pierwszej linii.
- Zero sztuk.
- Dlaczego?
- Brak trytytek.
Twarz Dyrektora zmienia kolor na czerwony.
I tak rozpoczyna się dyskusja, czy trytytka to krytyczny materiał operacyjny czy wygodna opcja montażowa.
8:30 Dzwonisz do zakupowca.
- A kiedy będą nowe?
- Zamówienie dzisiaj, dostawa jutro.
10:20 Ktoś przynosi reklamówkę z marketu budowlanego:
- Kupiłem ze swoich, do testów. Mogą nie mieć atestu, ale jak chcesz to użyj. Patrzysz na niego jak na Mesjasza.
11:45 Wreszcie ruszamy z testową serią. Jakość zastrzega, że produkt musi mieć inną etykietę: ”tymczasowy montaż – tylko do zatwierdzenia”. Na stanowisku kleimy ją taśmą, bo skończyły się etykiety samoprzylepne.
13:20 Pierwsza partia gotowa. Logistyka pyta, czy może ją wydać. Mówisz, że tak… ale nie masz już siły myśleć o tym, co będzie jutro.
14:00 Koniec zmiany. Maszyny działały. Ludzie pracowali. Efekt: 18 sztuk zamiast 200. Powód? Trytytki. Wychodzisz, patrząc na tablicę z planem. Jutro zamontujemy część, której nie ma na stanie, na stole, który jeszcze nie przeszedł odbioru. Ale może będą trytytki.
To nie historia o błędzie. To opowieść o tym, jak kruche potrafią być nasze procesy, gdy zapominamy, że system to nie tylko algorytm i procedura, ale przede wszystkim ludzie z ich doświadczeniem, czujnością i zdrowym rozsądkiem.
Trytytka nie miała być bohaterką tego dnia. A jednak to ona napisała scenariusz. I przypomniała wszystkim, że w fabryce (jak w życiu) czasem to najmniejsze rzeczy mają znaczenie.
kontakt@szefprodukcji.pl
+48 661 098 407